Świadomość

Zmniejszenie grawitacji

Grawitacja, przyciąganie ziemskie, albo przyciąganie do ziemi Dusz, istot… Coraz głębiej, niżej, coraz więcej gęstych emocji i przeżyć w zbiorowym polu świadomości, współodczuwania. Cierpienie, odczucia nie-do-wytrzymania, roznoszące się w przestrzeni echo, COVID-19, aborcje, LGBT, codzienny trud, tyle to niesie ciężaru ze sobą. Jesteśmy w tym. Grawitacja jest gęsta, wszystko mocne i materialne.

Kiedyś miałam problem z dotknięciem ziemi… Uczucie było takie, jakbym była ponad tym światem, dryfowała w lepszych energiach, ale nie mogła być tu i teraz. Zrozumiałam, że brakuje mi zaproszenia na ziemię, kogoś, kto by mnie widział wewnętrznie i wytrzymał to, zaprosił do świata, do życia. Moja Dusza bała się bardzo tej grawitacji, ale i towarzyszyło mi odczucie bycia niechcianą tutaj na ziemi, odrzuconą (wczesne ciążowe doświadczenie). Aż doczekałam się i trochę sama a trochę z zaproszenia po prostu zeszłam i jestem 😊. Od dłuższego czasu, więc już nawet przestałam myśleć w tych kategoriach. Po prostu jestem, czuję, jakby tak było od zawsze.

Teraz weszłam w falę Covidowo-grypową, złapałam infekcję i poszłam jak kamień w dół. Pod wodę. Na szczęście to wszystko jest prawdziwe, dopóki jest i nie zmieni się perspektywa. Napełnia mnie to głębokim współczuciem, byłam tu, jestem, przeżywam cierpienie i zawężenie perspektywy jak inni… Moje serce jest z ludźmi, nie ma we mnie śladu oceny przeżyć innych. Tak blisko jestem tu. Ciężar grawitacji, zagęszczenie masy…

Ale dziś w nocy śniło mi się zmniejszenie grawitacji, wzniesienie, jak to we śnie – dosłownie. We śnie było to wyniesienie w kosmicznym statku w stronę świetlistego nieba z tęczowym rozbłyskiem światła, zmniejszenie grawitacji, lekkość, ziemia nie przyciągała już aż tak. Symboliczne zmniejszenie grawitacji ze snu realizuje się na swój sposób w dzisiejszym dniu 😊. Budzę się do czystego powietrza, przestrzeni, ukochanych przestrzeni, podniebnych, ziemskich, kosmicznych, każdych. Tęskniłam do Was.

Przypominam sobie o czystości wewnętrznej, świetle w kanałach energetycznych… Braku neurotycznej potrzeby popychania siebie naprzód, do czegoś, czego nie ma w chwili obecnej. Zawsze podobało mi się stwierdzenie „spocząć w naturze umysłu”, spocząć, opaść, puścić, realnie nic nie robić, ale to jest takie opadanie w okno czy oko światła świadomości, jak dar łaski… Boże błogosławieństwo.

Takiego Bożego błogosławieństwa i łaski spoczęcia w swej najgłębszej naturze życzę Wam, tum którzy tu jeszcze zaglądacie i wszystkim pozostałym niezaglądającym 😊.

7 myśli w temacie “Zmniejszenie grawitacji

  1. Wiem o czym piszesz i to bardzo głęboko wiem… Czuję to samo, tylko jakby na odwrót. Ech, jak to ująć? Czuję, że już za długo mam do czynienia z tą grawitacją, z tymi cierpieniami, ziemskością. Za dużo tej energii ciężkiej. Za dużo karmy, za dużo żyć. Nigdy nie miałam tego problemu z dotykaniem ziemi, jak to piszesz, jednak w pewnym momencie poczułam w sobie to STOP i to, że muszę coś zmienić. Że… to koniec jakiś jakby. Takie mam teraz poczucie, że jestem tu i jestem tam jednocześnie. To mi pomaga w tej grawitacji, by być w dole a nie odczuwać go tak mocno i nie upaść, nie zwariować, choć odczuwam to jak wszyscy. Zdrówka.

    Polubienie

  2. Mam nadzieje Conchitko, ze jestes juz zdrowa, przesykam cieple swiatelko 🙂 Tak, wszystko ciezkie wydaje sie dalekie dopoki nie dotknie bliskich lub nas samych, wtedy to inna jazda sie zaczyna, ale to przeciez po to tu jestesmy, aby doswiadczyc i tych ciezkich energii. Czasem mysle, ze czas zebysmy wszyscy z nich wyskoczyli na stale.Kto wie, czy wlasnie nie jestesmy na dobrej drodze wlasnie przez te ciezkie energie zeby zadecydowac inaczej.

    Polubienie

  3. Dziękuję za ciekawe komentarze. Nie odzywałam się, ale nic nie poradzę, czasami Dusza mi się zacina i potrzebuję czasu, by się odblokować 🙂 .

    Anita: historia mojej Duszy jest trochę pokręcona, stąd te odczucia braku możliwości dotknięcia ziemi… Niemały wpływ miały tu traumy i dryl z dzieciństwa. Jak ktoś jest mocno delikatny, a spotyka się z ludźmi, którzy są tak bardzo inni w swojej wrażliwości, to można tłuc głową w ścianę z bezsilności. Tak się potem robi, że odcina od pewnych obszarów odczuwania. Moja historia jest dość dziwna, pewnie związana właśnie z losami Duszy. W najtrudniejszych dla mnie czasach pojawili się niefizyczni przyjaciele i dostałam od nich dużo miłości i wsparcia, poczucia przynależności do duchowej rodziny, które w sensie ziemskim, naszym codziennym było zupełnie od czapy :). Chodziłam z tym jak z „butem w butonierce” hahaha, do niczego to się w świecie nie przydawało ani nie pasowało… No ale się odblokowałam szczęśliwie już. Piszesz o drodze powrotu, wejściu na „łuk wstępujący” jak to Jarek Bzoma określił, co jest obrazowe i jednocześnie treściwe, stąd podoba mi się ta metafora. Za dużo karmy, ciężaru, powstaje przesyt, niechęć do dalszego kręcenia się w kołowrotku myśli i zdarzeń to i wewnętrzne oczy zaczynają patrzeć wstecz, pod prąd, do źródła zdarzeń…

    M. – uwielbiam Twój sposób widzenia świata i poczucie humoru 🙂

    Mah – ach, a mnie wcięło…

    Noena: 🙂 ja nie wiem sama, Dusza jakby nie bez sensu ciągnie w dół, nie po to by się zagrzebać na amen, ale coś odzyskać, uzdrowić. Chyba szybciej jest pozwolić jej na to i wypłynąć po czasie niż zakonserwować w lodówce swoje nierozwiązane sprawy (nasiona karmiczne) i próbować latać z poranionymi skrzydłami…

    Polubienie

Dodaj komentarz